Bryła muzeum nie jest tylko kontenerem dla sztuki, ale sztuką samą w sobie
Sztuka i architektura od pokoleń współistnieją w harmonii. Obiekty, chociażby takie jak Muzeum Guggenhaima w Nowym Jorku czy w Bilbao, Louvre w Abu Dhabi, The Ordos w Chinach, czy Centrum Pompidou w Paryżu są jednostkowymi, zaledwie kilkoma w skali czasu i świata przykładami na to, że bryła muzeum nie jest tylko kontenerem dla sztuki, ale sztuką samą w sobie.



Nasz rodzimy Kraków zyskał sobie taką idealną symbiozę, kiedy w 1994 roku doczekał się otwarcia Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej – Manggha. Tym samym my krakowianie możemy się poszczycić nie tylko unikatową kolekcją zbiorów sztuki wschodniej zgromadzonej przez Feliksa Jasieńskiego, ale również budynkiem muzeum zaprojektowanym przez japońskiego architekta Arat’ę Isozaki, zdobywcę nagrody Pritzker’a za rok 2018 – najważniejszej w dziedzinie architektury nagrody za całokształt pracy.



Magia drzeworytu
Zanim wybitny, polski reżyser Andrzej Wajda położył podwaliny pod dzisiejszą Mangghę, w 1988 roku Muzeum Narodowe w Krakowie zorganizowało wystawę japońskiego drzeworytu w budynku Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych, reprezentującą cząstkę zbiorów Jasieńskiego. To było lato i na Placu Szczepańskim panował typowy gwar Starego Miasta. W zakamarkach pamięci pozostał zapach kurzu i starego drewna, stłumione światło i skrzypiący parkiet, ale może pamięć jest przewrotna i parkietu wcale tam nie było? Był jednak na pewno drzeworyt autorstwa Utagawa Kuniyoshi – „Portret mężczyzny utworzony z ludzkich postaci” w jakimś sensie kuriozalny, miał w sobie magię inności, która wciągała do wnętrza tego skrawka papieru z taką siłą, że przestały istnieć ściany Pałacu Sztuki mieszczącego wystawę, zniknął Plac Szczepański i jego zgiełk, i całe Stare Miasto też zniknęło. Pozostał tylko tunel pomiędzy świadomością i drzeworytem tak silny, że niezniszczony przez wszystkie te lata, które minęły od tamtej chwili.
Pozostała też fascynacja sztuką japońską. Podziw nie tylko dla samego dzieła i wyrafinowania japońskich mistrzów, ale również dla tego jak uniwersalna i ponadczasowa stała się ich maestria, dając nieograniczone możliwości jej użycia.
W 1831 roku japoński malarz i twórca drzeworytów Hokusai Katsushika stworzył dzieło „Wielka fala w Kanagawie”, które stało się jego najsłynniejszym. Właściwie chyba można zaryzykować stwierdzeniem, że stanowi symbol sztuki japońskiej na świecie, będąc jednocześnie produktem eksportowym Kraju Kwitnącej Wiśni.
„Wielka fala w Kanagawie” była częścią cyklu „36 widoków góry Fuji” jaki Hokusai stworzył w połowie swojej kariery, kiedy zwrócił się ku tematyce krajobrazowej, jednocześnie stając się prekursorem tworzenia pejzażu dla pejzażu.
Wielka Fala w masowej produkcji
Od początku swojego istnienia Wielka Fala była dziełem masowym. Oryginał został powielony przynajmniej 8000 razy i był ogólnie dostępny za niewygórowaną cenę, jednak rozmiar masowej produkcji jakiej dostąpiła Wielka Fala zaskoczyłby prawdopodobnie samego Hokusai’a.
Ten obraz walki człowieka z żywiołem rozszalałej wody, to niepodważalnie jeden z najbardziej rozpoznawalnych obrazów w historii sztuki.
Bez doszukiwania się negatywnych stron w masowej produkcji Wielkiej Fali, absolutnie fascynujący jest fakt, że drzeworyt z 1831 roku wpasował się tak idealnie w aktualną estetykę i kulturę i znalazł z powodzeniem zastosowanie jako wzór używany do wnętrz, tekstyliów czy ceramiki.
Czy może sekret Hokusai’a kryje się w przekonaniu artysty, że przy tworzeniu sztuki nie istnieje konieczność trzymania się tradycji, ani naśladowania swojego mistrza? Może to ta idea, która przyświecała mu przez długie lata twórcze, czyniąc prekursorem sztuki nowoczesnej, uczyniła jego dzieła tak uniwersalnymi?
Czy to przestrzeń muzealna, czy industrialny loft z ceglanymi ścianami, czy minimalistyczny salon z cementową podłogą, czy eklektyczna sypialnia, w której pozbierane na pozór „śmieci” układają się w designerską całość, japońska grafika z jej głębią unikatowej estetyki będzie perfekcyjnym dopełnieniem.
Ostatnim elementem układanki, którego właśnie brakowało.
Źródło: Hokusai – geniusz drzeworytu, Hokusai: Old Man Crazy to Paint, film dokumentalny, Wielka Brytania, 2017
Podziękowania dla Małgorzaty Martini starszego kustosza Muzeum Manggha za bycie niewyczerpywalny źrodłem wiedzy i inspiracji w dziedzinie sztuki i kultury Japonii
Autorka: Karolina Hrabczak – Duda