Kiedy Karolina pisała ten tekst, jeszcze nic nie zapowiadało zaskakującego obrotu spraw i utrudnień, których tak naprawdę nikt się nie spodziewał. Ja sama nie przypuszczałam też, że pewnego dnia będę chciała napisać wstęp do tego tekstu, bo uznam że obecna sytuacja będzie tego wymagała. Jest środa, 7:00 rano, a ja w swoim #homeoffice zasiadam do pracy, a ze mną setki tysięcy Polaków i miliony innych na całym świecie.
Zobaczcie, jak nagle obudziliśmy się ze snu. Jak wyrzucono nas brutalnie z wygodnych łóżek i włożono pod zimny prysznic.
Okazuje się, że w swoich rękach mamy czyjeś być albo nie być. Że to, gdzie i jak kupujemy naprawdę wpływa nie tylko na gospodarkę kraju, ale i na życie naszych sąsiadów prowadzących swoje kawiarnie i bary, czy na przyjaciół – dzielnych małych przedsiębiorców, którzy codzienną tytaniczną pracą wykonują niejednokrotnie śmiałe i ryzykowne akrobacje, żeby spełniać swoje marzenia o własnym biznesie.
Teraz chyba nadszedł wreszcie czas na to, żeby się przyjrzeć swoim wyborom i albo utwierdzić się w ich słuszności, albo zmienić kierunek – przestawić zwrotnicę i zjechać ze swojej codziennej trasy przyzwyczajeń i znanych już na pamięć widoków. Patrzymy nasze życie z zupełnie innej perspektywy. Ktoś wyciągnął nam ten miękki, perski dywan spod stóp i musimy się nauczyć chodzić po polnej drodze.
Rzeczy, które uznaliśmy za pewne zostały nam odebrane bez ostrzeżenia. A może nieroztropnie przegapiliśmy sygnały ostrzegawcze?
W głębi serca wierzę, że przyda nam się ten kubeł zimnej wody. I to nie dlatego, że jestem sadystką, ale wiem, że sama często wpadam w sidła złych nawyków.
Życzę Wam i nam (małej firmie spełniającej wielkie marzenia), żeby ten czas mądrze wykorzystać. I zachęcam do przeczytania artykułu, który opowiada o nas, ale równie dobrze może być historią innych małych biznesów. Zdradzę Wam, że czekał długo na swoje pięć minut na scenie. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że na wszystkie rzeczy i wydarzenia w życiu przychodzi odpowiedni moment.
Jabłka, które pachną sadem
Ktoś kiedyś powiedział, że w designie już wszystko zostało powiedziane i tak naprawdę to pozostaje tylko modyfikowanie powrotu do korzeni. Gdyby jednak rozwinąć tę myśl, to czy przypadkiem nie zataczamy właśnie koła w większości aspektów życia codziennego? Bo chociażby taki szampon w kostce, kto by pomyślał? Z lnianymi, eko torbami wędrujemy na targ zakupić lokalne warzywa od lokalnych rolników, jak nasze babcie bierzemy do rąk jabłka, te które pachną sadem a nie te, które błyszczą się od supermarketowego wosku. Wyszukujemy produkty, które są nam znajome i bliskie, już bez euforycznego zachwytu nad opakowaniem, które przebyło pół świata żeby trafić w nasze ręce.
Lokalność stała się wręcz modna i pożądana, ale w tym przypadku cieszy, że moda osiągnęła również wyższy i bardziej wzniosły cel.
Galeria LueLue to marka stawiająca na lokalność
Kiedy wizja Galerii LueLue tliła się jeszcze w głowie i kiedy już tworzyliśmy naszą markę, idea lokalności miała nam przyświecać na każdym jej etapie. Naszą lokalność postrzegamy przez pryzmat nie tylko tego jak silnie czujemy się zakorzenieni w tematyce krakowskiego Kazimierza i jak bardzo zależy nam na podtrzymaniu kultu Krakowa poprzez stare fotografie, ale też, a raczej przede wszystkim, jak i gdzie wybieramy partnerów do współpracy nad naszą działalnością twórczą i skąd pochodzą materiały potrzebne do jej wykonania.
W naszej działalności postawiliśmy na kooperacje z polskimi dostawcami w oparciu o wykorzystanie rodzimych materiałów, tym samym staliśmy się polskim producentem tworzącym w pełni lokalny produkt, chociaż w naszym przypadku wolimy mówić dzieło.
Jakość ma dla nas kluczowe znaczenie
W naszej działalności jakość od samego początku była i jest wartością kluczową. Wierzyliśmy, że w dzisiejszym, otaczającym nas świecie nie wystarczy tworzyć czegoś pięknego. Nawet jeżeli jest to sztuka i dla kogoś “ładnie” byłoby w tym przypadku absolutnie wystarczające, to dla nas celem nadrzędnym było wzniesienie galerii LueLue na wyższy poziom. Wierzymy, że podparliśmy to piękno, którym mamy przyjemność otaczać się każdego dnia w naszym kazimierskim lokalu, ideologią, która czyni nas marką wyróżniającą się na polskim rynku.
Przedmioty, których produkcja i sprzedaż uwzględnia dobro Ziemi
Żyjemy w czasach technologii, która za kilkoma kliknięciami pozwala nam zakupić każdy możliwy produkt pochodzący z najbardziej oddalonych zakątków świata, nawet ten najmniejszy i w jednostkowej ilości, który zapakowany w warstwy folii bąbelkowej, przeleci tysiące kilometrów samolotem, aby na końcu drogi dotrzeć do nas samochodem dostawczym. Ten produkt, który na tym etapie staje się już prawdziwym obieżyświatem, często możemy zakupić, pokonując pieszo nieznaczną odległość. Paranoja tego procederu sprowadza się często do jego ceny, ale jeżeli spojrzymy na ten mechanizm biznesu bardziej globalnie, to jaka będzie ta realna cena?
Można zakupić papier w Chinach, ramkę w Indiach, przesłać zdjęcie internetowo do Niemiec i wydrukować w Berlinie, otrzymać produkt w Krakowie, przepakować, przymrużając oko na nieperfekcyjną jakość i wysłać do klienta na zamówienie w Gdańsku. Oczywiście, że można i może nawet o dziwo ekonomia by zwyciężyła, można też połakomić się na nazwanie tego produktu pamiątką z Polski.
Galeria LueLue to marka polska i świadoma
Pomimo, że mamy to ogromne szczęście, że naszym “produktem” jest sztuka, to jesteśmy również świadomi, że jak każda galeria na całym świecie my ten produkt sprzedajemy.
Jako przedsiębiorcy jesteśmy jednak orędownikami teorii, że dzisiejsza technologia dała nam również coś więcej niż tylko aspekt ekonomiczny. Dała nam możliwość dokonywania mądrych i świadomych wyborów.
Przekonani o ich słuszności, w procesie ich dokonywania postanowiliśmy być odważni, bezkompromisowi i etyczni. Kiedy na naszych produktach piszemy, że pochodzą z Polski, to dlatego, że jesteśmy w pełni świadomi przebytej przez nie drogi i to nasze krytyczne oko decyduje o dopuszczalnej jakości naszego produktu, zanim trafi w ręce kolejnego miłośnika sztuki. Można to nazwać modą, trendem, nawet snobizmem; my nazywamy to globalną świadomością, a w porywach nostalgii nawet formą patriotyzmu.
Autorka: Karolina Hrabczak – Duda