…dwa rodzaje turystów
W obecnie nam panującej dobie Internetu, a co za tym idzie ilości dostępnych informacji powielanych przez artykuły, media społecznościowe oraz blogi, dostępnych w przeciągu sekundy w najdalej wysuniętych zakątkach świata, wykształciły się dwa rodzaje turystów.
Grupa pierwsza to ci, którzy kupują przewodniki miast, a potem odwiedzając je konsekwentnie „odhaczają” każdy punkt programu zapisany w przewodniku i poniekąd narzucony im przez „Lonely Planet”. Zwiedzają kolejne punkty, najczęściej patrząc na nie przez obiektyw aparatu. Konsekwentnie realizują z góry określony plan, nie pozwalając przypadkowi zaburzyć harmonogramu.


Jest też druga grupa i może nie wypada pisać tak o naszych preferencjach, ale przyznajemy, do której mamy słabość i nazywamy ich turystami, którzy chcą też oprócz klasycznego zwiedzania poczuć miasto, do którego przybywają.
Miejsca w Krakowie w których można poczuć się jak miejscowy
Kraków to wyjątkowy cel podróży, który ma w swojej ofercie turystycznej nieograniczony wachlarz możliwości. Byłoby ze szkodą dla wszystkich przyjechać tutaj i nie zobaczyć tak oczywistych atrakcji jak krakowski rynek, Sukiennice, Wawel, czy Kazimierz, którego dumnym rezydentem jest nasza galeria.



Kazimierz, jakże unikatowy ze swoją mieszanką dynamicznie rozwijającego się Krakowa, poprzeplatany elementami żydowskiej historii i kultury. Niezmiennie jednak cieszy nas widok turystów, którzy oprócz oczywistych „must see” szukają i odnajdują tutaj miejsca, w których mogą poczuć się jak w domu. Czy to poprzez pożyczenie roweru i wmieszanie się w krakowski świat na Plantach lub Błoniach, czy poprzez bycie częścią wieczornego, rozbawionego tłumu na Dolnych Młynów, w tętniącym życiem centrum miasta, gdzie stare przenika się z powiewem nowego.



Nasuwa się refleksja, że jako mieszkańcy poznajemy atrakcje turystyczne naszych miast właśnie wtedy, kiedy ktoś nas odwiedza i czujemy się zobowiązani oprowadzić przybysza po miejscach, które z góry wiadomo, że będą oczekiwane. Jednak, to tylko my mieszkańcy możemy im również pokazać tę drugą twarz miasta, mniej turystyczną alternatywę.
Takie alternatywne atrakcje pojawiają się już w przewodnikach uwrażliwionych na odbiorcę potrzebującego wniknąć w głębszą warstwę miasta, chcącego spróbować specjałów kuchni, nie tylko tej najbardziej tradycyjnej, ale też bardziej innowacyjnej i nowoczesnej, chcącego zakupić pamiątki z podróży, które będą jednocześnie przypominały o miejscu, które zwiedzili, ale w bardziej subtelny i gustowny sposób.




Alternatywne „must see”
Pójść latem na stragan i kupić jabłka, zjeść je siedząc na ławce na plantach nawet wtedy, kiedy zacznie padać deszcz i gęsta korona drzew utworzy nad Wami naturalny parasol. Pojechać tramwajem do Nowej Huty, w której jeszcze pomimo rozmachu zmian można poczuć wielkość tamtej peerelowskiej megalomanii. Odwiedzić Hotel Forum i z widokiem na Skałkę, wpatrując się w powolny nurt Wisły, poleżeć na leżaku w promieniach popołudniowego słońca. Nie można nie zobaczyć w Krakowie hotelu Cracovia autorstwa Witolda Cęckiewicza, przykładu polskiego modernizmu z 1965 roku. Wpisany do rejestru zabytków, choć od lat jego pokoje nie goszczą turystów, za to puste piętra rekompensuje Forum Designu – salon z najlepszą polską sztuką użytkową.



Sąsiedztwo Synagogi Tempel sprowadza do naszej krakowskiej galerii turystów zauroczonych naszym rowerem, który wita gości w towarzystwie barwnej ferii kwiatów. Prowadzimy rozmowy o tym, co jeszcze można zobaczyć w Krakowie i gdzie można znaleźć jego prawdziwą atmosferę, pakując lnianą torbę, na której dwie szczęśliwe dziewczyny gryzą soczyste jabłka. Z Polski, z miłością
Autorka: Karolina Hrabczak – Duda